Trasa koncertowa zespołu Eskaubei & Tomek Nowak Quartet, nad którą patronat objął m.in. blog AxunArts, zawitała do Tarnowa. Występ promował debiutancki album grupy zatytułowany „Będzie dobrze”.

Każdy koncert ma swoją historię. Ten ma nawet prehistorię. Bartka „Eskaubei” Skubisza znam mniej więcej od dekady. Myślę, że nie będzie to nadużyciem, ponieważ właśnie w okolicach 2005 roku skontaktowałem się z nim pierwszym raz, proponując wywiad jeszcze na starą wersję strony. Zapis internetowej rozmowy ukazał się ostatecznie, jeśli mnie pamięć nie myli, w 2006 roku na nieistniejącym już forum muzycznym AxunMusic, które było swego rodzaju protoplastą dla tego, co dzisiaj znane jest jako blog AxunArts. Nasz kontakt – cały czas internetowy – z większymi i mniejszymi przerwami trwał do 2010 roku. Wtedy to – zupełnym przypadkiem – na tarnowskim Rynku spotkałem Bartka pierwszy raz „na żywo”. Obaj mieliśmy uczestniczyć w koncercie zespołu Mango Collective, który występował w ramach Zde(a)rzeń – Dni Tarnowa. Spontaniczne spotkanie zakończyło się równie spontanicznym wywiadem. Właściwie dlaczego o tym piszę? Sytuacja ta przypomniała mi się wczoraj, w tarnowskim klubie Lychee, kiedy ujrzałem t-shirt Skubiego z charakterystyczną grafiką znaną z płyty „Game Theory” zespołu The Roots. Ten sam t-shirt, w którym Bartek był w Tarnowie w 2010 roku. Symboliczna sprawa, tym bardziej, że był to dopiero pierwszy pełny koncert Eskaubei jaki widziałem. I chociaż może trudno w to uwierzyć, to na scenie rzeszowskiego rapera oglądałem wcześniej tylko raz, kiedy dwa lata temu w jednym utworze gościnnie wsparł zespół Mango Collective podczas koncertu promującego debiutancką płytę tarnowian.

Ile przez ten czas przeszedł Skubi w rap grze? Sporo. Droga naznaczona była progresem, wieloma nielegalnymi wydawnictwami (typu epki i mixtape’y) oraz zieloną płytą winylową nagraną wspólnie z Pietzem. Bywało różnie – czasami lepiej, czasami gorzej, raz bardziej imprezowo, innym razem melancholijnie. Zawsze jednak materiały sygnowane ksywką rzeszowskiego rapera charakteryzowała spora pasja wkładana w muzykę. Wszystko to doprowadziło do wspólnego projektu jazzowo-rapowego, który – nie tylko w mojej opinii – jest jedną z lepszych rzeczy, jakie wydarzyły się na krajowej scenie kojarzonej głównie z ulicznymi koneksjami.

Dobra, ale co z tym koncertem? – zapytacie.

Eskubei & Tomek Nowak Quartet w Lychee (foto: Beata Gorgosz)

Mała scena, warunki momentami dość ekstremalne, jednak każdy z muzyków wykazał się w tej sytuacji dużym profesjonalizmem. Po uporaniu się z problemami akustycznymi, członkowie zespołu wręcz płynęli po pięcioliniach. Sekcja rytmiczna (Alan Wykpisz – kontrabas, Filip Mozul – perkusja) złapała świetny feeling i stwarzała dobre hip-hopowe tło dla rapującego Skubiego. Klawiszowe wstawki Kuby Płużka dodawały prezentowanej muzyce jazzowej lekkości, a partie grane wspólnie z kontrabasem i perkusją zapewne na długo zapadną w pamięci uczestników koncertu. Trąbka Tomka Nowak pełniła natomiast rolę lidera, prowadzącego cały muzyczny korowód, a sam jazzman w kilku momentach wcielił się nawet w rolę hype mana. Do pełni szczęścia zabrakło tylko skreczów, których obecność na płycie zawdzięczamy didżejowi Krime’owi. Niestety, tarnowska promocja albumu odbyła się bez polskiego mistrza turntablismu. Dla osób, które znają materiał w wersji studyjnej, oczywiście była to słyszalna różnica. Trzeba jednak przyznać, że instrumentaliści stanęli na wysokości zadania i swoją grą robili wszystko, aby warstwę muzyczną urozmaicić do tego stopnia, aby słuchacze w żadnym momencie nie mogli się nudzić.

Materiał z płyty „Będzie dobrze” zabrzmiał w Tarnowie prawie w całości – na czele z „Tysiącem miast” (ten numer na koncercie wywołuje jeszcze większe ciarki niż na płycie), „Vibem”, bardzo energetycznym „Regular Funk pt. 2” i wolniejszym „Miles gra…” zadedykowanym przez Skubiego obchodzącemu tego dnia rocznicę urodzin Tomkowi Nowakowi. Zabrakło tylko „Spotkajmy się” (bo jak zagrać ten numer bez Lilu?) i kawałka „Chłód vs. ciepło”. W zamian – w ramach bisu – zespół zaprezentował odmienną od tej, która jest znana słuchaczom, wersję utworu „Zadzwoń do mnie”.

Dobra atmosfera, która wytworzona została między zespołem a publiką (i to pomimo faktu, że klub wcale nie pękał w szwach), nie zniknęła w chwili zakończenia koncertu. Podczas after party doszło do małego jam session, w którym uczestniczyli Eskaubei, Filip Mozul i Tomek Nowak. Muzycy zamiennie akompaniowali na perkusji i tamburynie, uzupełniając muzykę puszczaną przez Pana M. Spontaniczna akcja przepełniona beatem, funkiem i żywymi instrumentami spotkała się z dobrym przyjęciem ze strony ludzi, potwierdzając jednocześnie muzykalność, talent i improwizacyjną duszę artystów.

W witrynach odbicia…

Koncerty w klubie Lychee nie są już niczym egzotycznym. Być może lokal nie wszystkim kojarzy się właśnie z taką formą rozrywki, jednak trzeba w końcu uświadomić tarnowianom jaka jest rzeczywistość. Miejsce to gościło przecież już chociażby wokalistę, gitarzystę i songwritera Petera J. Bircha, duet Dwa Sławy i rapera tworzącego pod pseudonimem W.E.N.A.. Teraz do koncertowego CV klub może dopisać projekt Eskaubei & Tomek Nowak Quartet. Zdaję sobie sprawę, że w klubie przy ulicy Mościckiego jest jeszcze wiele do poprawienia, ale dopóki mieszkańcy Tarnowa nie przekonają się do Lychee jako miejsca koncertowego, dopóty na tego typu wydarzeniach nie zawsze uświadczymy pod sceną tłum ludzi. Mam jednak nadzieję, że sytuacja ta szybko ulegnie zmianie, właściciele postarają się przystosować wnętrze do wydarzeń scenicznych, a moje rodzinne miasto zyska nowe miejsce, do którego będzie można wybrać się w celu posłuchania muzyki wykonywanej na żywo. (MAK)

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Autor

PRZECZYTAJ O POWODACH ZAMKNIĘCIA STRONY

ostatnio popularne