„Nieważne jak wysoko jesteśmy” to album inny niż wszyscy się spodziewali. To nie medialna „papka” w kółko odtwarzana przez rozgłośnie radiowe. To materiał kompletny. Zapraszamy do sprawdzenia recenzji nowej płyty zespołu Myslovitz.

Przygotowywałem się do oceny tego krążka wiele dni. Czytałem, zbierałem informacje i co w recenzjach chyba najważniejsze – również słuchałem, dosadnie słuchałem.

Był koniec maja 2006 roku, kiedy Artur Rojek i jego świta wydali album „Happiness Is Easy”. Nikt wówczas nie przypuszczał, że band z Mysłowic zniknie z kulturalnej mapy Polski na długich pięć lat (zawieszając nawet koncerty w 2008 roku). Pięć lat posłuchy artystycznej to dla zespołu prawdziwa wieczność i choć Myslovitz ze swymi kanonowymi utworami z poprzednich siedmiu albumów, mogliby odcinać kupony do końca swych dni, to jednak postanowili powrócić raz jeszcze ze świeżym materiałem.

Myslovitz „Nieważne jak wysoko jesteśmy”

„Nieważne jak wysoko jesteśmy” to album inny niż wszyscy się spodziewali. To nie medialna „papka” w kółko odtwarzana przez rozgłośnie radiowe. To materiał kompletny, a jego warstwa tekstowa winna być zgłębiona przez każdego fana zespołu. Niestety nad Wisłą wciąż narasta kult masowych produkcji, dlatego boję się o przyszłość „Nieważne jak wysoko jesteśmy”. Mroczny kręgosłup i poetycki schemat, przeraźliwie rzadko w Polsce znajduje zainteresowanie, a właśnie tak w krótkich słowach ocenić możemy nowe wydawnictwo zespołu. Sam widzę je gdzieś w drugiej połowie zestawienia płyt chłopaków z Mysłowic. Nie, że to słaby album, a dlatego, iż konkurencja (inne krążki) jest tu po prostu bardzo silna.

Mroczna strona, o której wspominałem, odczuwalna jest już od pierwszych sekund albumu. Zestawienie dziewięciu utworów z płyty otwiera piosenka „Skaza”, w której Rojek „pieści” słuchaczy przez długie zwrotki delikatnym wokalem, by w końcu wybuchnąć w refrenie mocnymi słowy: Czy widzisz coś złego w tym!?” (posiłkując się tymi słowami, zespół powinien bronić się przed krytykami tego projektu). „Przypadek Hermana Rotha” nieco odstaje od ogólnie przyjętego modelu grania na płycie. Tchnięte w utwór melodyjne życie, może się podobać, aczkolwiek po latach raczej nikt nie będzie tej piosenki rozpamiętywał, podobnie jak i wielu innych nut z tegoż albumu. Nieco inaczej jest z singlowym „Ukryte”. Do wczucia się w słowa tejże piosenki potrzebowałem wielokrotnego zapętlenia płyty w odtwarzaczu, ale opłacało się… Niezmiernie mi miło przedstawić, zatem kolejny ważny punkt w CV Myslovitz. I choć „Ukryte” również symbolizuje ciemną stylistykę płyty, to jednak refren jest tu bardzo lekki dla słuchaczy.

Myslovitz (foto: last.fm)

Dalej niestety na płycie dzieje się już niewiele dla przeciętnego odbiorcy, dlatego ciężko bronić mi nowego produktu pod szyldem Myslovitz. Tak jak wspominałem, trafi on do pewnej grupy fanów, ale ciężko będzie zadowolić wszystkich, którzy czekali na nową płytę długich pięć lat, choć jak przyznają muzycy zespołu – Jest to najbardziej twórczy czas w naszej karierze, skomponowaliśmy osiemnaście utworów, z czego tylko cześć miała znaleźć się na albumie. Ku naszemu zaskoczeniu wszystkie piosenki okazały się na tyle ciekawe, że trudno było nam z jakąś się rozstać. Dlatego postanowiliśmy wydać dwie płyty rozłożone w czasie. Pozostało więc czekać nam z niecierpliwością, zadowalając się póki co przeciętnym, bądź co bądź, albumem.

Reasumując, album „Nieważne jak wysoko jesteśmy” przyciągnąć może na koncerty nowych fanów, niemniej jednak wielu z poprzednich sympatyków po prostu zatraci, bo to wydawnictwo odpowiedzialne i głębokie, co w Polsce raczej się nie sprawdza. (Daniel Tworski)

3 odpowiedzi na „Myslovitz – Nieważne jak wysoko jesteśmy”

  1. Awatar guccilittlepiggy
    guccilittlepiggy

    to w końcu ten album jest przeciętny, głęboki, bardzo dobry (bo w drugiej połówce, ale tylko dlatego, że inne jeszcze lepsze), łatwy (bo przyciągnie nowych fanów), czy wręcz przeciwnie (bo nie wiele dla przeciętnego odbiorcy) W życiu nie czytałem tak chwiejnej recenzji („mam zdanie, ale nie mam pojęcia jakie”), to chyba mieści się w kategorii bełkot

    Polubienie

  2. pisałem już pod innym tekstem tego pana i widze, że nie jestem osamotniony w opinii. słabiak z ciebie Daniel. jeszcze raz szkoda mi Axuna, że jego projekt traci przez ciebie renome.

    Polubienie

  3. Już lepiej pisać recenzje krótsze a bardziej konkretne…

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

ostatnio popularne